niedziela, 9 grudnia 2012

Podsumowanie 3go tygodnia

Nie mam wcale czasu. Ale sumiennie spisywałam wszystko co jadłam... i wcale nie jest dobrze. Weekendy mnie niszczą. Od piątku zaczyna się totalna pomyłka żywieniowa...
Tym razem zaznaczyłam na czerwono - to czego wstydzę się najbardziej - czyli posiłki złożone głównie ze słodyczy... Jak zwykle nie opisałam soboty bo jak zwykle za dużo ze zdrowym żywieniem nie miała do czynienia... chociaż prawda jest taka że chyba w niedzielę nagrzeszyłam jeszcze bardziej. To właśnie to, co robią z człowiekiem spotkania rodzinne... najlepiej sobie zakleić buzię przed albo chociaż najeść się czegoś zdrowego i sytego. W ten weekend miałam zjazd podatkowy i tym razem walczyłam z CITem. Wydał mi się dużo trudniejszy od VATu.

Od tego tygodnia postaram się trochę poprawić żywieniowo więc przede wszystkim:

5 posiłków - nie 4!
Pilnowanie tej samej pory jedzenia
Bardziej będę pilnowała ilości napojów.
ZERO SŁODYCZY! (oprócz soboty :))
i ZERO ALKOHOLU! bo po alkoholu zazwyczaj sięga się po jedzenie... i to najczęściej niezdrowe.

Pilnowanie pór jedzenia będzie bardzo ciężkie... ponieważ nienawidzę jeść śniadania w domu, a tak jest najzdrowiej - 0,5h do 1h od przebudzienia zjeść śniadanie. Poza tym w poniedziałki i środy bardzo późno kończę treningi i saunę, bo o 21 i wtedy właśnie powinnam zjeść ostatni posiłek. Aby zachować przynajmniej 2h przed snem. Bo będę się też starać chodzić spać regularnie o 23, aby być wyspaną i pełną energii. 
Podsumowując:

6.00 śniadanie
9.00 2 śniadanie
12.00 lunch
15.00 obiad (posiłek przed treningiem)

TRENINGI w godzinach 17-20

21.00 kolacja

Pewnie i to nie jest jeszcze perfekcyjnie obmyślone. Ale będzę dążyć do ideału małymi kroczkami ;)

W biegu jakim żyję - jak uda mi się zachować te zasady przynajmniej 5 dni w tyg - będzie super.

W weekendy wersja uproszczona

10.00 śniadanie
14.00 2 śniadanie
18.00 obiad
 21.00 kolacja

WASZE KCIUKI TERAZ BAAARDZO MI SIĘ PRZYDADZĄ!!!

No nic... strasznie mi wstyd, ale wrzucam przebieg 3 tygodnia... znowu pozostawia wiele do życzenia. 




W piątek nie zdążyłam na trening i dopiero w sobotę nadrobiłam zaległości treningiem z Ewą Chodakowską. Szczerze? Hardcore! :P Na prawdę... Dawałam z siebie max, ale moja kondycja jest za słaba na takie tempo i takie ćwiczenia. Aby zacząć w pełni dobrze wykonywać jej trening będę musiała ciężko pracować. Jeszcze jedno wyzwanie przede mną... ;)

Jeszcze jedno... zmiany hormonalne to koszmar. W tym tygodniu przechodziłam prawdziwe załamanie nerwowe... wściekałam się, płakałam bez powodu.. irytowałam się na wszystkich i wszystko... brzmi kobieco... ale to nie było dla mnie normalne. Teraz czekam aż mi przejdzie... mam nadzieję, że to kwestia miesiąca i przede wszystkim że oprócz tego że biust wróci do poprzednich rozmiarów, to nie przytyję. 


Całą resztę zaległości nadrobię w tym tygodniu. :)

Jutro waga i wymiary!!!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Co powiesz? :)