To całkiem ciekawy tydzień...
W poniedziałek - szablonowo: Praca, trening, sauna, sen
We wtorek było dużo ciekawiej: Praca, Manicure, Joga, Wieczór z książką. Przede wszystkim we wtorek rano ukradłam swojemu [A] kapcie :P i strasznie mi się spodobały... chyba muszę poszukać damskiej wersji... bo są takie milusie :))
Z resztą [A] wygląda w nich na prawdę czarująco... wiedziałam co mu kupić rok temu na mikołajki... w tym roku kupiłam mu ciepłe skarpety, takie wielkie i granatowe też wygląda w nich rozkosznie... :) to tak jakbyście szukały inspiracji.
Ale... zatrzymajmy się na chwilę w dwóch miejscach:
Po pierwsze manicure - perfekcyjny, bardzo tani i jak zawsze wykonany w bardzo krótkim czasie, czyli tak jak lubię najbardziej. I przede wszystkim każda fantazja dozwolona. Jakbyście chciały kontakt do dobrej i niedrogiej manicurzystki w Warszawie - Anety - to zapraszam ;)
"LATO WRÓĆ" czyli coś co chodziło za mną od wakacji... i akurat przed Świętami Bożego Narodzenia udało mi się w końcu spełnić tę zachciankę. A co! Potrzebowałam jakiegoś optymistycznego akcentu po mojej jesienno hormonalnej depresji :D
Mam już kilka fajnych pomysłów na kolejne wariacje paznokciowe, może następnym razem Was zadziwię? :)
Po drugie joga - z całkiem świeżo wyszkoloną trenerką jogi Magdaleną! O tak Madzia zasługuje na reklamę! Już po drugich zajęciach poczułam zbawienny wpływ jogi na moje ciało. Rozciągnięta, trochę zrelaksowana, kręgosłup jakby bardziej rozluźniony, naturalniej układający się we właściwej pozycji... cuda? nie. Joga z Magdą. Magda jest bardzo staranna, dokładnie pokazuje każdą pozycję i pomaga każdemu osiągnąć jak najlepsze ułożenie pozycji w stosunku do jego możliwości. Na sali aż emanuje siłą spokoju i opanowania... (no chyba że traficie na jogę dla dzieci... i akurat trafi się jakieś dziecko z ADHD :]]) Jakby ktoś był zainteresowany to zapraszamy na zajęcia dla dorosłych we wtorki o 19:00 na Warszawskiego Wodnika (basen). A dla dzieci i dorosłych jak na razie zajęcia odbywają się o 18:00 również we wtorki.
Ja jestem na razie bardzo zaangażowana i mam nadzieję że to będzie dłuższa przygoda w moim życiu... bo taka równowaga ciała i ducha bardzo mi się przyda. Przede wszystkim fascynujące jest odkrywać co potrafi Twoje ciało i cieszyć się z każdego kolejnego szczebla wtajemniczenia ;) Ja już powoli rozmyślam nad zakupem własnej maty. Ale obiecałam sobie, że najpierw pochodzę chociaż miesiąc i potem w nagrodę sobie kupię ;) A poza tym jak tylko skończę czytać moje dwie pozycje książkowe, to cały czas czkea na mnie: "Życie piękna katastrofa", która to książka w pewnym sensie będzie dopełnieniem mojego doświadczenia z jogą ;) Kto wie, może i zastosuję się do zaleceń żywieniowych... ale wszystko na spokojnie i powoli!
Może z czasem potrenujemy razem na blogu? :) zobaczymy na ile znajdziemy czas.
Środa bardzo przyjemna bo zaraz po pracy spotkałam się z moim kochanym małpiszonem [AG] i udałyśmy sie na siłownię do Energy Palace. Chyba całkiem jej się spodobało bo całą godzinę mi się odgrażała że w przyszłym tygodniu mnie zniszczy.. ;] no cóż... wierzyć jej? Miejmy nadzieję że nasz "Pączuszek" nie zawiedzie nas za tydzień i rzeczywiście spędzimy kolejną fascynującą i pełną potu godzinę. Przede wszystkim ciekawym wydarzeniem było zabrać ją do ludzi w inne miejsce niż kawiarnia lub klub. :D Od tylu lat to były nasze stałe miejsca spotkań... ale cóż starość nie radość i obie musiałyśmy pójść po rozum do głowy... zrozumieć... że ciotki zamiast się niszczyć muszą zacząć się budować XD Poza tym myślę, że męska część siłowni również była zachwycona naszą obecnością - przede wszystkim mojej gwiazeczki - machającej ochoczo swoimi prosytmi lokami na orbitreku! Musielibyście to zobaczyć na żywo - pretty woman, sapiąca, śmiejąca się na całą salę i krzycząca - zobaczysz w przyszłym tygodniu Cię pojadę ;] Chyba podziałała im na wyobraźnię. Biedni tej nocy pewnie nie mogli spokojnie zasnąć.
Oto nasze środowe osiągnięcia - te akurat konkretnie moje - ale siostra dawała rade łeb w łeb ;)
12.12.2012
Bieżnia 35 min 283 kcal 4 km
Orbitrek 35 min 293 kcal 2,70 km
Łącznie: 70 min 576 kcal i 6,70 km
W porównaniu do zeszłego tygodnia
5.12 98 min 811 kcal i 12,53 km
12.12 70 min 576 kcal i 6,70 km
----------------------------------------------
-28 min -235 kcal i -5,83km
Ale w przyszłym tygodniu na pewno się poprawimy :) :) :)
Przede wszystkim mojej [AG] tak samo jak mi bardzo spodobał się basen w Palace... klimat jest na prawdę jak w pałacu. [AG] odgrażała się nawet że kupi sobie kostium z tej okazji... i czuję, że będę musiała również poczynić takie wydatki ;] Mam już jeden nawet na oku... ale ciii.... ;] Miejmy nadzieję, że jeszcze będzie dostępny.
Po tak wyczerpującym dniu w domu czekała na mnie niespodzianka - [A] bardzo się postarał - zrobił mi pyszną i zdrową kolacyjkę oraz wysprzątał całe mieszkanie na błysk i aż miło mi się teraz leży i pisze Wam notatki ;] Kochany [A] zasłużył na jakąś nagrodę... hmmm...
Tak więc dochodzimy do dnia dzisiejszego - czwartek - kiedy to właśnie leżę sobie w sypialni w czyściutkim mieszkanku, w pokoju panuję półmrok, palę sobie świeczke o zapachu "ciasteczkowym"? :) i powiem Wam, że to miły wieczór... Wróciłam dziś jak człowiek do domu przed 19, zrobiłam sobie brokuła i małe marcheweczki z oliwą truflową. Zaprosiłam Pana Greya do wanny i poświęciłam mu z maską na twarzy i nafta na włosach chyba z godzinę... wysmarowana, popijam skrzypokrzywę i mam poczucie spełnienia... wszystko na razie idzie w dobrym kierunku. Są gorsze i lepsze chwile... to normalne. Ale czuję się szczęśliwa... po woli wszystko wraca do normy... i czuję tylko pewien niedosyt wiedzy... który zaplanowałam zaspokoić w nadchodzący weekend, podobnie jak nadrobić inne zaległości. Ale nie wybiegajmy znowu tak daleko w przyszłość... liczy się ta chwila. Ten moment. Spokój. Cisza. Relaks. Świeczka. Herbatka. Książka. Laptop... i powoli kończy mi się bateria... więc życzę Wam kochane "czytaczki" spokojnych i pełnych ciepła snów ;)*
![]() |
świątecznie |
Ciaooo... ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Co powiesz? :)