czwartek, 29 listopada 2012

Dałam sobie wycisk :)

Jestem, już jestem ;) Jak obiecałam dzisiaj będzie o oleju lnianym, który poleciła mi kiedyś koleżanka dietetyk. W smaku aż mnie odrzuca... ale jego właściwości robią wrażenie i myślę, że warto się zmusić do 1-2 łyżek dziennie.
A więc wymienię tylko najistoniejsze WŁAŚCIWOŚCI OLEJU LNIANEGO:

  • pomaga skutecznie redukować tkankę tłuszczową oraz hamuje powstawanie nowej.
  • wspomaga  utrzymywanie właściwej równowagi hormonalnej, niezbędnej do osiągnięcia odpowiedniej wagi i ładnej cery pozbawionej trądziku
  • przekształca składniki pokarmowe na energię i wspomaga wzrost mięśni
  • bierze udział w transporcie tlenu, produkcji hemoglobiny przez co zwiększa wydolność oraz wytrzymałość.
  • znacząco skraca czas regeneracji, ponieważ krew jest w stanie przenosić więcej życiodajnego tlenu do komórek mięśniowych oraz umożliwia naszym komórkom łatwiejsze absorbowanie składników pokarmowych tak bardzo potrzebnych do szybkiej regeneracji.
  • wzmacnia, regeneruje i osłania błony śluzowe na całej długości układu pokarmowego i wydalniczego (hemoroidy).
  • wpływa korzystnie na odtłuszczanie wątroby
  • może korzystnie wpływać na cykl miesiączkowy regulując proporcje hormonów w organizmie. A co za tym idzie do złagodzenia wielu objawów związanych z miesiączkowaniem: przedmiesiączkowe bóle głowy, depresje, bóle podbrzusza, drażliwość i obrzęki. 
  • skutecznie obniżają również ryzyko zachorowania na choroby układu krążeniowego.
  • może także doskonale zapobiegać występowaniu reakcji alergicznych
  • zapobiega i wspomaga leczenie nadpobudliwości dziecięcej
  • wspomaga leczenie depresji
  • zmniejsza ryzyko zgonu po przebytym zawale i ryzyko nagłej śmierci w wyniku zatrzymania krążenia.

Czy to nie wystarczy, żeby go pokochać?  :)
1-2 łyżki dziennie... i będziemy dosłownie nieśmiertelni, szczupli, piękni i zadowoleni ;P
(jest nawet cała dieta na bazie oleju lnianego - dieta dr Budwiga).

Ja wcale go tak regularnie nie stosowałam do tej pory... ale teraz już prowadzę specjalne statystki na potrzeby tego bloga i dzieki temu będę się na pewno bardziej pilnować... jak ze wsztyskim mam nadzieję. Jakbym zauważyła jakieś cudowne efekty na pewno Was poinformuję! :)

Teraz do rzeczy... tak, dałam sobie wycisk :) Tego mi było trzeba - czuję, że żyję! Nie mogę uwierzyć że tak sobie odpuściłam... koniec z lenistwem!

Skusiłam sie dzisiaj na zajęcia w Energy Tarchomin pt:"Fat burning/płaski brzuch" z jakąś nieznaną mi do tej pory porwadzącą. Ciężko było... bardzo wysoki poziom wtajemniczenia. Najpierw step, co już dawno stwierdziłam że jest bardzo wkręcające i przyjemne a jednocześnie świetnie się na nim spala tkanę tłuszczową... jakbyś cały czas biegła po schodach. Fat burning jest skupiony głównie na wysiłku aerobowym, ale wplecione są też elementy które pozwalają wyrzeźbić poszczególne mięśnie ciała, dzisiaj tym mięśniem był bez wątpienia brzuch ;) Brzuszki na ziemi i na pochylonym stepie, aż do pozycji siedzącej... ledwo przez to przeszłam, były momenty że musiałam odpuszczać. Ale poczułam niedosyt... niemoc... już wiem że tam wrócę i będę chodzić, aż wykonam te ćwiczenia bez trudu. Kobieta naprawdę motywująca. Nie dawała nawet na chwilę odpocząć, tylko chodziła po sali i karciła wzrokiem i ciętymi uwagami leniuchów (do których i ja momentami należałam - brak kondycji). Za tydzień ma jej nie być i świetnie się składa bo i tak kończę pracę później. Ale za dwa tygodnie może już będę miała lepszą kondcycję i melduję się tam o 17.30 :)
Po fitnessie wybrałam orbitek, który angażował przede wszystkim mięśnie nóg i rąk. Czas już ligthowo 30 min + 5min cool down, ustawiłam na tryb spalania tłuszczu (285cal, 3 km).
Na koniec, deser - sauna fińska! Nie mogę sobie pozwolić teraz na kolejne chorowanie, bo znowu nie będę mogła trenować. Właśnie dlatego postanowiłam regularnie chodzić na saunę. Tym razem 3x10min. Cera natychmiastowo stała się gładsza, świeższa, taka oczyszczona (podczas pocenia wydalamy z naszego organizmu toksyny). Poza tym bardzo się  odprężyłam i od razu poprawił mi się humor - i to dosłownie przed samym okresem - da się? da się! :) A sama myśl, że spalam dodatkowo jakieś 300cal podziałała na mnie bardzo pozytywnie. Myślę, że aby udoskonalić te rytuały następnym razem wybiorę się z zapasem masek na włosy itp. Jeszcze wszystko zrelacjonuję :)

Jeżeli chodzi o dietę to powoli ją udoskanalam... wiadomo, że żyjąc w takim biegu jak ja... nie mogę od siebie za dużo wymagać bo najzwyczajniej zaraz wszystko ległoby w gruzach i mogło by się skończyć na słomianym zapale. Ale chyba robię postępy od poniedziałku. Przynajmniej ja jestem z siebie zadowolona. Po treningu bardzo ważny jest posiłek, niewielki ale niezbędny! Ja zjadłam banana zaraz po wyjściu z klubu. Żeby uzupełnić energię i przede wszystkim aby zaraz po powrocie do domu nie rzucić się na jedzenie. Pamiętam, że o bananie jako przekąsce potreningowej usłyszałam już bardzo dawno temu na siłowni od pewnego trenera... oj to było dawno temu, moje pierwsze wypady na siłownie ;) Jeszcze nie było Energy! Banan utkwił mi w pamięci i ostatnio czytając artykuł "Happy" znowu się natknęłam na taką poradę. Poza tym banan, może kaloryczny, ale ma dużo znakomitych właściwości!

Ale koniec już tego wywodu... pora trochę poczytać i położyć się spać, żeby jutro znowu nie zaspać do pracy, zwłaszcza że mam być sama na angielskim więc... spóźnić się nie mogę! :)

Tym pozytywnym akcentem...

Dobranocki!

2 komentarze:

  1. Jakie to piekne :)

    Musze rowniez zaczac zarzywac olej lniany, nigdy o nim nie slyszalam. Przekonala mnie walka z depresja i hemoroidami. Tak, tak, mam wilka. Wszyscy, ktorzy wiedza co to znaczy zapewne juz mi wspolczuja. Ostatnio, Boze to okropne.. wystraszylam Bulka. Zlapal mnie za tylek, a ja sie tak wydarlam, ze az odskoczyl haha nie wiedzial co sie dzieje, chcial byc mily a tu jeb! no dobra, ale koniec z obnazaniem swoich dolegliwosci intymnych. Mam nadzieje, ze nikt sie nie obrzydzil :/

    Tez mam juz lepszy humor, bo kupilam baterie do swojej wybajerzonej wagi i okazalo sie, ze nie przytylam AZ TAK duzo jak myslalam :D wiec jest dobrze :) cwocz, cwicz, bo jak dostane robote to bede sie z Toba scigac na efekty :D :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Weź mnie nie załamuj... na starcie jestem spalona z moimi skłonnościami Kubusia Puchatka XD

    PS: nikt się nie obraził jak na razie... :)Ale popraw się! Kup olej lniany! =] Żeby Bubek mógł swobodnie łapać Cię za tyłek :DDDD

    OdpowiedzUsuń

Co powiesz? :)